Znikające dziewczyny: Krystyna

Krystyna ogląda kolejną komedię romantyczną. Czy wie o czym jest? Raczej nie.

foto internet

Cisza nocy. Zapach lata i skoszonej dziś wieczorem trawy wpada przez uchylone okno. Kładzie głowę na zagłówku i przymyka oczy. Zagryza usta. Mocno. Czuje żelazny posmak. Zaciska pięści i wbija paznokcie w dłonie. Łzy są oznaką słabości. Dotyka ust, szyi, piersi. Na brzuchu znowu zaciska pięści. Przyspieszony oddech zamienia się w szloch.

Zrywa się z kanapy. Film zamienia na muzykę. Nalewa wino do kieliszka. Zanim wejdzie pod koc idzie na górę do pokoju syna. Wiktor śpi spokojnie, choć ostatnio zdarza mu się to dość rzadko. Przykrywa go kołdrą i całuje w czoło.

Kanapa, koc i wino. Codzienność od kilku miesięcy. Zagłusza duszę muzyką. Umysł durnymi filmami. Noc płata umysłowi różne figle. Nie wraca do sypialni. Bo co, jeśli Krzysztofa tam nie ma? A co, jeśli tam jest?

Zasypia w salonie. Zmęczona łzami, dniem i winem. Jak zwykle niepokój budzi ją przed świtem. Biegnie do Wiktora. Z codziennym strachem, że on zniknie. Obejmuje syna i zasypia oparta o poręcz łóżka.

Spokój przynosi dopiero ranek. Uśmiech do syna. Uśmiech do pani w sklepie. Do kolegów w pracy. Rutyna i powtarzalność pozwalają żyć. Dopiero kiedy Wiktor uśnie może odwiesić maski w przedpokoju. Poczekają do rana.

Myślenie o przeszłości boli. Dlatego nie idzie do sypialni. A jeśli Krzysztofa tam nie ma?

Męża poznała na studiach. Czy zakochali się od pierwszego wejrzenia czy od pierwszego tańca nigdy nie rozstrzygnęli. Zauroczenie przerodziło się w miłość. Wspólne wyjazdy. Marsze po górach. Zachody słońca nad morzem. Zaręczyny. Ślub. Wspólne życie, problemy, kredyty, kłótnie, ale wciąż miłość.

A potem nagle dwie kreski na teście. Krystyna była przerażona. Krzysztof szczęśliwy. Był jej oparciem przez 9 dość trudnych miesięcy. Krystyna czuła, że ma dom.

Kiedy pojawił się Wiktor Krzysztof oszalał. Wstawał w nocy. Po pracy śpieszył się do domu. Krystyna i Wiktor byli dla niego sensem życia.

Rok, dwa, trzy. Wiktor rósł. Oni się nie zmieniali mimo trosk codzienności, przejściowych problemów. Mieli siebie.

Listopad zeszłego roku przyniósł deszcze. Codzienną szarość. Zimno. Człowiek miał ochotę zakopać się pod kołdrą z gorącą herbatą i ukochaną książką. Właśnie to zrobiła Krystyna, kiedy Krzysztof zadzwonił i powiedział, że dziś zostanie dłużej na spotkaniu. Uwielbiała cieszę wieczoru z lekturą.

Na innych taki listopad wpływał zgoła inaczej. Rozdrażniał. Przygnębiał. Tak czuł się Rafał. 35 lat i co? Praca, której nie lubi. Dziewczyna, która ciągle ma pretensje. Pomaga piwo z kolegami. No może dwa lub trzy. Rafał czuje się już lepiej. Może jednak nie będzie tak źle? Wszystko można naprawić. Żegna się z kolegami i wychodzi na powietrze. Jest zimno, ale Rafał nie rezygnuje z jazdy na dwóch kółkach. Motocykl to jego świat. Wychodzi z pubu. Nawet się nie zastanawia. Wkłada kask i rusza.

Krzysztof kończy spotkanie. Jest zmęczony, ale właśnie odniósł sukces. Teraz już nie muszą martwić się o pieniądze. Już planuje wakacje, na które Krystyna tak czeka. Po drodze do domu kupuje wino. Kładzie je na siedzeniu pasażera. Cieszy się na reakcję żony. Jutro zrobi sobie wolne. Przecież zasłużył.

Rafał jedzie pustymi ulicami. Może  trochę przyspieszyć, przecież nikogo o tej porze nie ma. Światła już migają. Niedługo będzie w domu.

Krzysztof jest skonany. Prowadzi ostrożnie. Ale myśli wciąż uciekają do dzisiejszego sukcesu. Pokazał im kto jest najlepszym negocjatorem. Uśmiecha się. Oczy pieką ze zmęczenia. Krzysztof przeciera je dłonią. W ostatniej chwili zauważa jak z bocznej ulicy z dużą prędkością wyjeżdża motocykl. Przerażony odbija w prawo. Trwa to ułamek sekundy. Samochód ślizga się i traci przyczepność. Uderza w drzewo.

Rafał zbliża się do skrzyżowania. Nie myśli o tym. Dopiero światła samochodu, które nie wiadomo skąd pojawiają się tak blisko, wyrywają go z zadumy. Panikuje. Kładzie się i przejeżdża kilka metrów. Budzi go dźwięk syren, głosy ludzi. Nie wie co się dzieje. Boli go wszystko. Znów zapada w sen.

Tuż obok w rozbitym samochodzie wino zsuwa się z siedzenia i zalewa podłogę czerwienią. Czy to nie farsa? Krew i wino?

Krystyna jeszcze nie śpi, kiedy słyszy dzwonek do drzwi. Siada przerażona. Krzysztof ma swoje klucze, a jakby je gdzieś zostawił to przecież jest telefon. Ostrożnie schodzi na dół. Dziwne przeczucie opanowuje jej duszę. Otwiera. Za drzwiami stoją policjanci. Krystyna już wie. Pada na kolana i przestaje oddychać. Albo tak jej się zdaje.

Rafał wychodzi ze szpitala. Ma złamaną rękę. Jest trochę poobijany. Podobno ten, który jechał samochodem miał gorzej. Przez niego będą teraz same problemy.

Krystyna żyje we śnie. Otwiera oczy tylko na chwilę. Patrzy na twarz matki, która przy niej czuwa. Nie chce widzieć nikogo. Zasypia. Na nogi zrywa ją przeraźliwy krzyk. Siada. Jest środek nocy. Krzyk dobiega z góry. Biegnie do pokoju syna. Wiktor siedzi na łóżku i woła ojca. Krystyna obejmuje chłopca. Przytuleni do siebie koją ból w płaczu.

W drodze na dół przechodzi obok ich sypialni. Bierze za klamkę. Jednak nie otwiera. Czy zobaczy Krzysztofa siedzącego na łóżku w ulubionej piżamie? Czy uśmiechnie się do niej znad książki?

Odchodzi. Nagle nie ma siły iść dalej. Siada na schodach. Opiera głowę na kolanach. Płakać też już nie ma siły.

Jutro po raz ostatni uściśnie dłoń Krzysztofa, jutro rzuci garść ziemi na jego trumnę. Jutro Krystyna zniknie. Jej dusza rozpadnie się jak układanka z puzzli. Pomału, dzień za dniem będzie wkładać elementy na swoje miejsce. Choć wszystkich już nigdy nie znajdzie.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga