Znikające dziewczyny: Marta

Mam rodzinę. Dwoje dzieci. Męża. Mam pracę. Mam też dom. Mam i imię i nazwisko.
I tyle mogę powiedzieć o sobie. Bo czy jak pytają co u mnie, to chcą słyszeć co mam do powiedzenia?
foto internet

A czy ja sama chcę wiedzieć co czuję? Czy może wolę codziennym życiem zagłuszyć myśli i uczucia? I wolę wierzyć, że to co mam jest szczytem marzeń? Bo jeśli zacznę myśleć, to zniszczę wszystko co z takim mozołem budowałam przez lata?

Rozdrapywanie ran nigdy nie jest dobre. W moim umyśle robi się ciasno. Tak głęboko ukrywane wspomnienia wypływają na wierzch. Nocą budzę się i myśli płyną. Boję się. Obrazy jak zdjęcia. Płuca nie przyjmują powietrza.
Wstaję i wybiegam do kuchni. Szklanka zimnej wody na ostudzenie myśli. Na oddech.

Codziennie rano tabletka na życie. Każdego wieczoru tabletka na zapomnienie.
Krystian to miłość mojego życia. Tak... Życia, które znają wszyscy. A życia, które znam tylko ja?

Wspomnienia wracają niechciane. Jak zawsze przed snem. Znowu jestem na koncercie. Właśnie z kimś się rozstałam. Słucham muzyki. Jestem muzyką.
Podchodzi. Jest przy mnie. Tańczy. Mówi. Bierze za rękę. Całuje. Wieczór się kończy. Mateusz. Kolejne dni upływają jak we śnie. Spotkania i piwo. Dużo piwa. I śmiech. I radość...

Dziś,  kiedy zasypiam sny już nie przychodzą. Noce są ciemne. Dni nie pozwalają myśleć. Codzienność nie pozwala patrzeć w gwiazdy.

A każdego dnia ta sama zabawa. Wspomnienia płyną, a ja je chowam jak najgłębiej. Ale tuż na granicy jawy i snu znów się pojawiają.

Czemu teraz? Czemu nagle moja pamięć przestaje być szczelna? Echo dawnego życia. Miłość na odległość i bez szans. Słowo zapisane pozostaje. List za listem. Koperty związane czerwoną wstążką.

...I nagle przychodzi kolejne lato ze swoją beztroską. Tęsknota odbiera oddech. I nagle jest. Uśmiech. Dotyk. Miłość i seks. I Mateusz. Pierwszy raz dotyk sprawia tak wielką przyjemność.

A potem jesień przynosi tęsknotę. I dwie kreski na teście. Brak myśli.  Strach zagłusza wszystko. Ale pamiętam słowa Mateusza o życiu i wolności. Niezależności. Bez zobowiązań. I nie mówię nic. Zapominam. Bo tak chcę.

Krystiana poznaję w ósmym miesiącu ciąży. Jest opiekuńczy. Delikatny. Cudowny. Jest z nami w ciężkich chwilach. Jest przy porodzie. Jak ojciec.

Wracamy do domu. We troje. Rodzina.

Tylko czemu nie umiem patrzeć w oczy syna bez bólu. Czemu patrzą na mnie oczy Mateusza?

Każdy dzień pomaga mi zapomnieć. Miłość Krystiana do nas obojga pomaga żyć.

Dwa lata później pojawia się córka. O oczach Krystiana. Buduję swój świat cegiełka po cegiełce. Jak mur.

A teraz mur pęka. To już  dwanaście lat. Postanawiam przestać walczyć ze sobą.

Krystian jest w pracy, a dzieci w szkole. Robię kawę i siadam z laptopem. Serce mi bije. 

Wpisuję: Mateusz S. I...nic. Niemożliwe. Nawet o mnie, która ucieka od serwisów społecznościowych i innych stron tego typu można coś znaleźć. A o architekcie? Chociażby jego prace.

Szukam. Coraz głębiej. Z coraz większym zapałem. Poświęcam dwa dni. Jak w transie. Strona za stroną.

I nagle jest. Patrzę, ale nie wierzę. Bo nie chcę wierzyć. Nie mogę.

"Z głębokim żalem zawiadamiamy,  że 9 października odszedł nasz Syn, Mąż, Wnuk.
ŚP. Mateusz S. 
Pogrążona w żalu rodzina"

Czytam. Nie rozumiem. Łzy płyną same. Dzień przed urodzinami. 30-tymi. Samobójstwo?
Czuję dłoń na ramieniu. Odwracam się. Krystian. Patrzy. Nie na mnie. W ekran. Jest - jakby czuł. Nie mogę się ruszyć. Boję się.

Obejmuje mnie. A ja... jestem spokojna. Bo wszystko nagle staje się jasne. Tak długo szukałam. Tyle dni, tyle miesięcy, tyle lat. Żyłam w świecie marzeń i tęsknot.

A spokój był obok.

Krystian jest znowu przy mnie. Jak zawsze. Od początku aż do końca. 

Zamykam laptop z głębokim oddechem. I w tym momencie mam pewność, że dawna Marta zniknęła. I nie będę za nią tęskniła. Nareszcie jestem w domu. 

Odwracam się i wstaję. Wtulam się w Krystiana. 

Jak dobrze, że jesteś.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga